poniedziałek, 5 grudnia 2011

Moja Gruzja

Jak mi się zapytasz:  JAKA JEST GRUZJA?
Odpowiem: NIE WIEM
Jak mi się zapytasz:  CZYJA  JEST GRUZJA?
Na twarzy pojawi się uśmiech, w oku iskra, w serduchu poczuję ciepło…
Odpowiem : MOJA


















 „Powracając z dalekich krajów, i słuchając turkotu pociągu rozkoszujemy się radością powrotu do domu. A zwłaszcza radością opowiedzenia wszystkiego. Moglibyśmy całe dnie opowiadać(… )Jakież to dziwne. Ledwie wchodzimy do domu, a już długa historia zamiera w nas. Opowiada­my dwa lub trzy szczegóły i to wszystko. Milkniemy, jakbyśmy nie mieli już nic do powiedzenia. Gdzie się podziały romantyczne przygody, niebezpieczeństwa, tajemnice, spotkania, z których ta­cy byliśmy dumni? Czy nic z nich nie pozosta­ło? (...) A przecież każdy świt, zmierzch, noc spoczywa w nas, nietknięty, nasycony znaczeniem. Ale gdy teraz opowiadamy o nich - cóż za gorzka niespodzianka - wydają się powszednie, obce, nudne i nikt nie chce nas słuchać, nawet matka. (...). Wtedy zaczynamy rozumieć, że te wspomnienia, tak dla nas ważne, dla wszystkich innych są słowami pustymi, tylko słowami. (...) I wtedy nagle zdajemy sobie sprawę, jak wyłącznie dla nas jest ważne to, co się nam zdarza."
Dino Buzzati
I na długo przytoczony  cytat pozostanie w moich myślach i serduchu… Kiedy w zeszłym roku z łzą w oku czekałam na samolot do Rygi na lotnisku w Tbilisi wiedziałam, że wrócę, wrócę tu do, mojej Gruzji” za rok? I każdy dzień, każdy poranek, od 26 sierpnia przybliżał mój przylot tam, gdzie w gawrze ulic, cichości cerkwi, w pędzie tbiliskiego metra, w tłoku domu Iriny, zapachu kolendry,  zostało moje serce. Zaczęło do mnie docierać i na sobie doświadczyłam, że miłość do kraju, ludzi tam żyjących może być tak silna, że :.. I czy na tyle silna, aby zastąpić miłość do drugiego człowieka? Patrząc w lustro, zastanawiałam się:, czym mnie znowu zaskoczy moja Gruzja? Co nowego wniesie, czy w ogóle coś wniesie, do mojego świata…..? Pamiętam, tak jakby to było wczoraj, chociaż w zeszłym roku, ten magiczny moment na hali przylotów, kiedy z dźwiękiem zasuwających się drzwi wszystkie emocje towarzyszące przygotowaniom do przylotu, zamknęły się w jednym słowie S-A-M-A. Brzmi dziwnie, taki psikus Góry, jedynaczka, podróżująca przez kilka lat z biurami podróży, tak nagle decyduje się na samotną wyprawę- pierwszy raz poleciałam do Tbilisi w 2010. Pamiętam jakby to było wczoraj trzy odwołane wycieczki, ta ostatnia miała być tam. Nie pozostało mi nic innego jak poprosić Jana, aby kupił mi bilet , zarezerwował nocleg i poleciałam. Czy bałam się Gruzji? Nie, nie bałam się , nie leciałam do nie z bagażem wiedzy,  stereotypów i przesądów. Leciałam na spotkanie z wielką niewidomą. A   teraz, napiszę, tak po prostu, przeżyłam DRUGĄ wyprawę do …malowniczego kraju, który potrafi tak człowieka rozkochać, zaprzyjaźnić. Kraju dzikiego, odległego a nade wszystko tak pięknego w: spontaniczności, serdeczności mieszkańców, różnorodności tradycji, bogactwie smaków i magii muzyki. Czym jest wyprawa do Gruzji, pewnie przygodą, nauką, czasem odpoczynku i relaksu? Dla mnie każda podróż tam jest egzaminem z życia i, psikusem” Góry z łzami i uśmiechem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz